niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 4.2

-Perspektywa Agaty-

weszłam do gabinetu kierownika a ten na mnie ze złością wypisaną na twarzy wykrzyczał że jestem nic nie warta i mam się wynosić i ze jestem zwolniona . No cóż zabrałam swoje rzeczy . wychodząc spojrzałam smutno na chłopaków i udałam się w kierunku domu .

-Perspektywa Lou -

Będąc przy wyjściu zauważyłem JĄ . była bardzo smutna i nieobecna . Podbiegłem do niej .

-Co się stało ?- zapytałem

-Zwolnili mnie to się stało - warknęła i odeszła szybkim krokiem .

Podbiegł do mnie Harry i mocno mnie przytulił .

-Boo Bear słonko moje co się stało ? -zapytał

-Zwolnili ją -powiedziałem , a on mocniej mnie przytulił -Hazza czuje się winny-powiedziałem

-kochany to nie nasza wina ani tym bardziej sprawa -uacałował mnie w policzek

-Perspektywa Agaty-

Nagle podbiegł do mnie Lou

-Co sie stało? - zapytał

-Zwolnili mnie to sie stało - warknełam i odeszłam szybkim krokiem  w strone domu .

-15 minut później -

Weszłam do domu wzięłam prysznic ubrałam się w turkusową sukienkę czarne koturny i cienki płaszczyk którego nie zapięłam .wzięłam przygotowaną wcześniej listę zakupów i poszłam w stronę sklepu .

-Perspektywa Lou -

Jak zwykle Nailler zjadł moje marchewki wiec ubrałem buty i poszedłem w stronę sklepu . Postanowiłem się przejść i dobrze zrobiłem . Przed sklepem ujrzałem Agatę i podszedłem do niej .

-Perspektywa Agaty-

Będąc przy sklepie ujrzałam Louisa Tomilsona przyglądał mi się i poszedł do mnie

-Cześć -powiedział - Jestem Louis ale mów mi Lou -uśmiechnął się .

-Cześć - uśmiechnęłam się -Agata miło mi Cię poznać .

-Mogę ci potowarzyszyć ?-zapytał ślicznie się uśmiechając

-Jasne czemu nie :) -uśmiechnęłam się i poszliśmy

Do wózka włożyłam dwie 2 litrowe cole jedną wodę niegazowaną 2 paczki chipsów pudełeczko dipu parę paczek żelków mozzarelle 2 piersi z kurczaka .

Nagle Lou powiedział :

-Czuje się winny tego że Cię zwolnili

-Nic się nie stało . To nie jest ani twoja ani nikogo innego wina -uśmiechnęłam się

Weszliśmy na dział warzywny

-chce ci to jakoś wynagrodzić -powiedział Louis - dasz się zaprosić dziś do kina ? -zapytał

-Ojejku . dziś nie mogę przyjaciółka przylatuje do mnie , dawno się nie widziałyśmy -odpowiedziałam smutna

-szkoda -powiedział . zauważyłam ze on również posmutniał

-innym razem na pewno - uśmiechnęłam się lekko .

wzięłam parę pomidorów trochę ziemniaków i gdy dochodziliśmy do marchewek Lou zaczął krzyczeć na cały sklep że on kocha marchewki . Ja zaczęłam się śmiać

-Ja też lubię marchewki -powiedziałam

-tak ?- zapytał zdziwiony ja pokiwałam głową twierdząco -uwielbiam cie - zaczął krzyczeć na cały sklep a ja zaczęłam się śmiać . Wzięliśmy po parę marchewek i udaliśmy się w stronę kas .Po zapłaceniu i zapakowaniu toreb

-Może Ci pomogę ?-zapytał

-Dobrze , dziękuje - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego a on wziął wszystkie moje torby a dał mi swoje marchewki

-powierzam ci mój największy skarb , pilnuj go -zaśmiałam się i wzięłam od niego marchewki i takim sposobem ja niosłam swoje i jego marchewki a on resztę moich zakupów . Podczas drogi bardzo dużo rozmawialiśmy . Nagle zadzwonił telefon do Lou

-Halo ? -zapytał

-......

-za jakąś godzinkę -odpowiedział patrząc na mnie i uśmiechając się jak anioł

-.......

-tak pamiętam . dobra muszę kończyć -powiedział i zakończył połączenie i schował telefon .

-15 minut później-

-ty tu mieszkasz ? -zapytał

-tak parę dni temu się tu wprowadziłam . a co ? powiedziałam

-ja z chłopakami mieszkamy tu -pokazał na mieszkania które znajduje się nad moim .

Wniósł mi moje zakupy do mieszkania

-połóż je proszę w kuchni -poprosiłam a on je tam położył .podziękowałam mu .

-napijesz się czegoś ?-zapytałam

-nie , nie śpieszę się . mam pytanie -powiedział tajemniczo

-tak ?- zapytałam

-dasz mi swój numer ? -zapytał

-tak -podałam mu mój numer telefonu

-dziękuje -odpowiedział uśmiechnął się ślicznie cmoknął mnie w policzek i szybko odszedł .

zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do kuchni rozpakowywać zakupy . Nagle zadzwonił mi telefon

-Halo?-odebrałam

-Hej Agata nie gniewaj się nie dam rady przyjechać w tym tygodniu -powiedziała smutna Martyna

-okej nic się nie stało -odpowiedziałam

-wybacz ale muszę kończyć

-pa . trzymaj się -powiedziałam

-pa. ty też -rozłączyłam się  położyłam telefon na blacie kuchennym i dalej rozpakowywałam zakupy gdy nagle zauważyłam ze Lou nie wziął swych marchewek .

-Perspektywa Lou -

Gdy dała mi swój numer byłem tak zachwycony ze ledwo powstrzymywałem się aby nie zacząć krzyczeć i skakać z radości . Podziękowałem uśmiechnąłem się jak najładniej umiałem ucałowałem Ją w policzek i szybko wyszedłem z jej mieszkania kierując się do naszego .

-W domu chłopaków -

Wchodząc do mieszkania jak zwykle słyszałem krzyki ale u nas to norma  :) .

-Gdzie masz marchewki ?-zapytał Nailler i nagle zdałem sobie sprawę ze nie mam mojego skarbu .

-Chyba zostawiłem je u Agaty -powiedziałem zamyślony

-A co ty u niej robiłeś ?! -zapytał się Zayn

-spotkałem ją w sklepie i jakoś tak wyszło że pomogłem jej zanieść zakupy do domu -uśmiechnąłem się do swych wspomnień

-coś musi być na rzeczy skro zapomniałeś marchewek -powiedział Hazza .

-tak dała mi swój numer -rozmarzyłem się

- Uuuuuuuuuuuuuu - zawyli chłopaki a Harry zarzucił focha (xDD).




-------------------------------------------------
przepraszam że tak długo czekaliście .  problemy rodzinne .i wg .
aby wam to wynagrodzić dodam dziś 2 rozdziały ! cieszycie sie ??? :)
komentujcie prosze ;)
pokarzcie iluwas tu jest !
pozdrawiam Agata  Anna .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz