-Perspektywa Agaty-
weszłam do gabinetu kierownika a ten na mnie ze złością wypisaną na twarzy wykrzyczał że jestem nic nie warta i mam się wynosić i ze jestem zwolniona . No cóż zabrałam swoje rzeczy . wychodząc spojrzałam smutno na chłopaków i udałam się w kierunku domu .
-Perspektywa Lou -
Będąc przy wyjściu zauważyłem JĄ . była bardzo smutna i nieobecna . Podbiegłem do niej .
-Co się stało ?- zapytałem
-Zwolnili mnie to się stało - warknęła i odeszła szybkim krokiem .
Podbiegł do mnie Harry i mocno mnie przytulił .
-Boo Bear słonko moje co się stało ? -zapytał
-Zwolnili ją -powiedziałem , a on mocniej mnie przytulił -Hazza czuje się winny-powiedziałem
-kochany to nie nasza wina ani tym bardziej sprawa -uacałował mnie w policzek
-Perspektywa Agaty-
Nagle podbiegł do mnie Lou
-Co sie stało? - zapytał
-Zwolnili mnie to sie stało - warknełam i odeszłam szybkim krokiem w strone domu .
-15 minut później -
Weszłam do domu wzięłam prysznic ubrałam się w turkusową sukienkę czarne koturny i cienki płaszczyk którego nie zapięłam .wzięłam przygotowaną wcześniej listę zakupów i poszłam w stronę sklepu .
-Perspektywa Lou -
Jak zwykle Nailler zjadł moje marchewki wiec ubrałem buty i poszedłem w stronę sklepu . Postanowiłem się przejść i dobrze zrobiłem . Przed sklepem ujrzałem Agatę i podszedłem do niej .
-Perspektywa Agaty-
Będąc przy sklepie ujrzałam Louisa Tomilsona przyglądał mi się i poszedł do mnie
-Cześć -powiedział - Jestem Louis ale mów mi Lou -uśmiechnął się .
-Cześć - uśmiechnęłam się -Agata miło mi Cię poznać .
-Mogę ci potowarzyszyć ?-zapytał ślicznie się uśmiechając
-Jasne czemu nie :) -uśmiechnęłam się i poszliśmy
Do wózka włożyłam dwie 2 litrowe cole jedną wodę niegazowaną 2 paczki chipsów pudełeczko dipu parę paczek żelków mozzarelle 2 piersi z kurczaka .
Nagle Lou powiedział :
-Czuje się winny tego że Cię zwolnili
-Nic się nie stało . To nie jest ani twoja ani nikogo innego wina -uśmiechnęłam się
Weszliśmy na dział warzywny
-chce ci to jakoś wynagrodzić -powiedział Louis - dasz się zaprosić dziś do kina ? -zapytał
-Ojejku . dziś nie mogę przyjaciółka przylatuje do mnie , dawno się nie widziałyśmy -odpowiedziałam smutna
-szkoda -powiedział . zauważyłam ze on również posmutniał
-innym razem na pewno - uśmiechnęłam się lekko .
wzięłam parę pomidorów trochę ziemniaków i gdy dochodziliśmy do marchewek Lou zaczął krzyczeć na cały sklep że on kocha marchewki . Ja zaczęłam się śmiać
-Ja też lubię marchewki -powiedziałam
-tak ?- zapytał zdziwiony ja pokiwałam głową twierdząco -uwielbiam cie - zaczął krzyczeć na cały sklep a ja zaczęłam się śmiać . Wzięliśmy po parę marchewek i udaliśmy się w stronę kas .Po zapłaceniu i zapakowaniu toreb
-Może Ci pomogę ?-zapytał
-Dobrze , dziękuje - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego a on wziął wszystkie moje torby a dał mi swoje marchewki
-powierzam ci mój największy skarb , pilnuj go -zaśmiałam się i wzięłam od niego marchewki i takim sposobem ja niosłam swoje i jego marchewki a on resztę moich zakupów . Podczas drogi bardzo dużo rozmawialiśmy . Nagle zadzwonił telefon do Lou
-Halo ? -zapytał
-......
-za jakąś godzinkę -odpowiedział patrząc na mnie i uśmiechając się jak anioł
-.......
-tak pamiętam . dobra muszę kończyć -powiedział i zakończył połączenie i schował telefon .
-15 minut później-
-ty tu mieszkasz ? -zapytał
-tak parę dni temu się tu wprowadziłam . a co ? powiedziałam
-ja z chłopakami mieszkamy tu -pokazał na mieszkania które znajduje się nad moim .
Wniósł mi moje zakupy do mieszkania
-połóż je proszę w kuchni -poprosiłam a on je tam położył .podziękowałam mu .
-napijesz się czegoś ?-zapytałam
-nie , nie śpieszę się . mam pytanie -powiedział tajemniczo
-tak ?- zapytałam
-dasz mi swój numer ? -zapytał
-tak -podałam mu mój numer telefonu
-dziękuje -odpowiedział uśmiechnął się ślicznie cmoknął mnie w policzek i szybko odszedł .
zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do kuchni rozpakowywać zakupy . Nagle zadzwonił mi telefon
-Halo?-odebrałam
-Hej Agata nie gniewaj się nie dam rady przyjechać w tym tygodniu -powiedziała smutna Martyna
-okej nic się nie stało -odpowiedziałam
-wybacz ale muszę kończyć
-pa . trzymaj się -powiedziałam
-pa. ty też -rozłączyłam się położyłam telefon na blacie kuchennym i dalej rozpakowywałam zakupy gdy nagle zauważyłam ze Lou nie wziął swych marchewek .
-Perspektywa Lou -
Gdy dała mi swój numer byłem tak zachwycony ze ledwo powstrzymywałem się aby nie zacząć krzyczeć i skakać z radości . Podziękowałem uśmiechnąłem się jak najładniej umiałem ucałowałem Ją w policzek i szybko wyszedłem z jej mieszkania kierując się do naszego .
-W domu chłopaków -
Wchodząc do mieszkania jak zwykle słyszałem krzyki ale u nas to norma :) .
-Gdzie masz marchewki ?-zapytał Nailler i nagle zdałem sobie sprawę ze nie mam mojego skarbu .
-Chyba zostawiłem je u Agaty -powiedziałem zamyślony
-A co ty u niej robiłeś ?! -zapytał się Zayn
-spotkałem ją w sklepie i jakoś tak wyszło że pomogłem jej zanieść zakupy do domu -uśmiechnąłem się do swych wspomnień
-coś musi być na rzeczy skro zapomniałeś marchewek -powiedział Hazza .
-tak dała mi swój numer -rozmarzyłem się
- Uuuuuuuuuuuuuu - zawyli chłopaki a Harry zarzucił focha (xDD).
-------------------------------------------------
przepraszam że tak długo czekaliście . problemy rodzinne .i wg .
aby wam to wynagrodzić dodam dziś 2 rozdziały ! cieszycie sie ??? :)
komentujcie prosze ;)
pokarzcie iluwas tu jest !
pozdrawiam Agata Anna .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz